Młodzi obrońcy Lwowa
Młodzi Lwowianie tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców ukochanego miasta. Poszli uczniowie w mundurkach, studenci, a także lwowskie batiary – dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Po kryjomu wymykali się z domów, czasami nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach – rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie rodzinnego miasta. 1421 obrońców Lwowa nie miało w czasie listopadowych walk osiemnastu lat, a stanowili jedną czwartą polskiej siły zbrojnej, która wystąpiła przeciw zamachowi stanu.
Najmłodszy obrońca miał 9 lat ...
Symbolem wszystkich Orląt, bo tak nazwano młodych obrońców, dumnych i wolnych, jak te królewskie ptaki, jest Jurek Bitschan. Jurek miał 14 lat i był uczniem IV klasy Gimnazjum im. Jordana. Niestety, zdrowie chłopca było słabe.
Gdy jego rówieśnicy wybiegli na ulice, by bronić miasta, nie mógł wprost usiedzieć w domu. Krążył od okna do okna. Z dala słyszał wystrzały. Gdzieś w oddali, na linii ognia, była jego mama komendantka Ochotniczej Legii Kobiet. Przed wyjściem na ulice powstrzymywał go ostry zakaz ojczyma, obawiającego się o życie chłopca. W końcu coś w nim pękło. 20 listopada Jurek drżącą ręką napisał pożegnalny list:
„Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chce okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość siły, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. (...) Jerzy”.
Gdy w nocy chłopiec zgłosił się do kompanii kulparkowskiej, która właśnie ruszała do boju, nie chciano go zabrać z powodu wieku. Jurek wybłagał jednak zgodę u komendanta por. Stanisława Bergmana. Twierdził, ze spaliłby się ze wstydu, gdyby miał wrócić do domu.
Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony kulami na Cmentarzu Łyczakowskim.Antoś Petrykiewicz miał zaledwie13 lat i był uczniem drugiej klasy gimnazjalnej. Przeszedł do historii jako jeden z najmłodszych poległych Orląt Lwowskich i najmłodszy jak dotąd kawaler Orderu Virtuti Militari. Walczył w oddziale późniejszego wybitnego generała Romana Abrahama, bohatera nie tylko obrony Lwowa, ale i września 1939. Antoś Petrykiewicz walczył na Persenkówce, zwanej „Redutą śmierci”, gdzie został śmiertelnie ranny.
Tadzik Jabłoński był uczniem trzeciej klasy gimnazjalnej. Wymknął się z domu i aby dostać się do polskich szeregów, przemknął się przez linię bojową. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, gdyż jak mówił swoim towarzyszom, chciał być bliżej mamy, która pozostała w części miasta zajętej przez Rusinów. Niestety, już nigdy jej nie zobaczył. Zginął 18 listopada...
Setki Orląt Lwowskich padło broniąc swojej ojcowizny, torując drogę odsieczy z głębi Polski. Legli później pospołu na cmentarzu, który był jedną z największych świętości Polski. Za ich to czyn m.in. państwo polskie odznaczyło Lwów - jako jedyne miasto polskie - Krzyżem Virtuti Militari. Uzasadniając tę decyzję marszałek Józef Piłsudski powiedział:
”Tu [we Lwowie] codziennie walczyć trzeba było o nadzieję, codziennie walczyć o siłę wytrwania.
Ludność starała się wojskiem, wojsko starało się ludnością.
I kiedym ja, jako sędzia wojskowy dający nagrody, odznaczający ludzi, myślał nad kampanią pod Lwowem,
to wielkie zasługi waszego miasta oceniłem tak,
jak gdybym miał jednego zbiorowego żołnierza i ozdobił Lwów Krzyżem Orderu „Virtuti Militari”,
tak że wy jesteście jedynym miastem w Polsce,
które z mojej ręki, jako Naczelnego Wodza, za pracę wojenną, za wytrzymałość otrzymało order”.Na podst. „Przewodnika po cmentarzu Obrońców Lwowa”.